Niestety nie ma lekko prezydent Jokowi w początkowym okresie swojego urzędowania. Nie dość, że zmagać się musi z drapieżną opozycją parlamentarną i poza parlamentarną, to jeszcze dochodzą nierozwiązane od dekad, problemy w peryferyjnych prowincjach republiki.
W poniedziałek w gwałtowny i niestety krwawy sposób, przypomniała o sobie indonezyjska Papua. W Paniai w okolicach najwyższej góry Indonezji, śnieżnego Puncak Jaya, doszło do krwawych zajść z udziałem policji i lokalnej ludności.
Do pierwszych incydentów doszło już w niedziele wieczorem, kiedy to mundurowi zakłócili budowę szopki bożonarodzeniowej miejscowym nastolatkom. Kilkoro z nich pobito, co wzbudziło oczywisty gniew społeczności Papuasów. Wczoraj kilkaset osób, zebrało się na centralnym placu miejscowości, by przy rytmach rytualnej muzyki Waita, wyrazić sprzeciw przeciwko takiemu ich traktowaniu przez organy siłowe.
Niestety pokojowy protest nie spotkał się z oczekiwanym zrozumieniem ze strony Policji. Padły strzały w kierunku nieuzbrojonych, rdzennych mieszkańców tych ziem. Śmierć na miejscu poniosło 5 osób a ponad 20 zostało ciężko rannych. Dzisiaj różne media, wciąż różnie podają liczbę ofiar wczorajszej masakry, która waha się od wspomnianych pięciu do nawet kilkunastu ofiar.
W takim razie był to niestety najbardziej krwawy incydent w ostatnim okresie. Podwójnie bolesny z powodu swojej skali, bożonarodzeniowego charakteru prowokacji oraz braku jakichkolwiek widocznych zmian polityki Dżakarty w stosunku do najbiedniejszych rubieży Republiki.
Jestem osobiście bardzo ciekaw czy, oraz jeśli tak, to jakie konsekwencje, poniosą egzekutorzy winowajcy. Zastanawiam się również nad tym, czy to kolejne, krwawe doświadczenie, spowoduje w nadchodzącym nowym roku,
namacalną zmianę polityki Jawy w stosunku do prowincji na Nowej Gwinei.
by 