Dzięki informatorom policyjnym stolica Indonezji Dżakarta nie stała się w piątkowe popołudnie areną krwawych zajść z udziałem skrajnego ugrupowania fundamentalistów islamskich – Frontu Obrońców Islamu (FPI).W piątek po południu Policja w stołecznej Dżakarcie zapobiegła kolejnemu atakowi przemocy jakiego chcieli się dopuścić aktywiści Frontu Obrońców Islamu (FPI).
Znani opinii publicznej Indonezji z wielu ataków wymierzonych w mniejszości seksualne i wyznaniowe, zamierzali zaatakować tym razem meczet wyznawców Islamu kongregacji Ahmadiyah.
Ten przeszczepiony z Indii odłam Islamu uznawany jest przez islamistów z FPI za sektę i zwalczany na równi z innymi sektami i religiami.
Udaremniony piątkowy atak to kolejny z serii wymierzonej w tę nieliczną w Indonezji grupę wyznawców Mahometa.
W zeszłym tygodniu miały miejsce akty wandalizmu w budynkach opuszczonych przez Ahmaditah na wyspie Lombok.
Piątek jest dla FPI szczególnie dogodnym dniem do przeprowadzania tego typ akcji, ponieważ to właśnie w piątki odbywają się w meczetach cotygodniowe nabożeństwa dla mężczyzn.
Jest to więc idealna okazja by po podgrzewających temperaturę kazaniach skrzyknąć młodych żadnych użycia siły w imię wyższych racji aktywistów.
Policja poinformowana o planowanym ataku uprzedziła wyznawców Ahmadiyah oraz sama obsadziła oddziałami prewencji miejsce planowanego ataku.
Dzięki informatorom, przygotowaniu akcji i kilku strzałom ostrzegawczym oddanym w powietrze, tym razem obyło się bez tragedii.
50 osobowy „oddział” ubranych na biało i zaopatrzonych w ostre narzędzia (według policyjnych materiałów filmowych) działaczy FPI zrezygnował z próby spacyfikowania muzułmanów Ahmadiyah.
Do próby ataku doszło w południowej części Dżakarty.
Szef stołecznej Policji, inspektor Generał Sutarman zauważył, że ten i podobne akty przemocy do jakich dochodzi w stolicy dowodzą o szalejącej w mieście nietolerancji.
Z ankiety przeprowadzonej przez indonezyjski Instytut Pokoju i Demokracji wynika, że prawie połowa mieszkańców stolicy chce zdelegalizowania „sekty” Ahmadiyah.
Nie jest to najlepszy prognostyk postępu pluralizmu w kwestii wyznaniowej.
by