Piątkowa erupcja wulkanu Kelud stała się bez wątpienia najbardziej medialnym wydarzeniem z dalekiej Indonezji w nowym 2014 roku. Nic w tym jednak dziwnego gdyż wulkan eksplodował faktycznie spektakularnie a efekty poboczne nocnej erupcji wpłynęły na organizację życia i logistyki na całej stołecznej wyspie Republiki. Pył wulkaniczny jaki zawisł nad Jawą spowodował zamkniecie kilku lotnisk krajowych i międzynarodowych.
W weekend zamknięte były porty lotnicze w drugim co do wielkości mieście Indonezji Surabaya, w niewielkim Banyuwangi, w jawajskim Malang oraz w Semarang. Najbardziej ucierpiały historyczne Solo oraz Yogyakarta. To właśnie te dwie miejscowości przysypało najobficiej i to właśnie tam lotniska pasażerskie pozostaną zamknięte do połowy tygodnia.
W obliczu takiej sytuacji tysiące ludzi próbuje przemieszczać się po wyspie w inny, konwencjonalny sposób.
Na erupcji skorzystały zatem firmy autobusowe i koleje państwowe. Takiego oblężenia dworce kolejowe nie widziały od czasu ostatnich świąt Idul Fitri.
by