Jak co roku tradycyjnie i tym razem Rada Ulemów Indonezji (MUI) wydała krytyczne oświadczenie w kwestii Światowego Święta Zakochanych. Jak co roku zwycięży miłość i zabawa, bo nie można być przecież tylko poważnym jak ma się naście a nawet i dużo więcej lat.Zbliżają się popularne, globalne już Walentynki i jak co roku w okolicach Święta Zakochanych oprócz zabawy i radości narasta tu i ówdzie fala medialnej polemiki na temat jego obchodów i sensu tych obchodów stricte.
Okazuje się, iż nie tylko Polacy toczą coroczne akademickie spory jak i czy w ogóle celebrować ten świecki na wskroś zwyczaj choć ze Świętym Walentym w tle.
I nie chodzi tu o zajadłe spory frakcji „za i przeciw” lecz jedynie o fakt, iż w masmediach wciąż napotkać możemy głosy pro i contra, dla tej wciąż jeszcze nowej tradycji, która przyszła do nas wraz z odzyskaną po 1989 roku wolnością.
Nie inaczej jest w Indonezji z tą jedynie różnicą, iż zważywszy na religijny styl życia na Archipelagu, opinii nieprzychylnych czy wręcz wrogich jest tu sporo więcej i maja one nie świecki lecz duchowy charakter.
Na Walentynki anno domini 2011 Rada Ulemów Indonezji (duchownych islamskich) wydała publiczne oświadczenie określające Dzień Zakochanych jako zjawisko absolutnie Haram, czyli nieczyste i nie dozwolone dla tutejszych muzułmanów.
Argument koronny to fakt, iż Dzień Świętego Walentego wywodzi się z kultury zachodniej. Skoro zaś kultura zachodnia aprobuje i zachęca do „bliskich kontaktów” przedmałżeńskich pomiędzy ludźmi młodymi nie pozostaje nic innego jak ją odrzucić.
Mimo wszystko w tegorocznym apelu Ulemów jest widoczny postęp, gdyż w roku ubiegłym świętowanie Dnia Zakochanych porównano do zakamuflowanego szerzenia Chrześcijaństwa.
Młodzież jednak kocha i bawi się ponad podziałami i nie sądzę by miało to złe implikacje pod jakąkolwiek szerokością czy długością geograficzną.
Happy Valentines Day 2011.
by