Parafrazując słowa piosenki z nad Wisły, 9 marca u indonezyjskich urn wyborczych „stało się, stało się to co miało się stać … !!”. Z tą tylko drobną różnicą, iż nie do końca w takich proporcjach, rozmiarach i perspektywach na nadchodzące miesiące, jak można się było tego spodziewać. Środowe wybory parlamentarne na archipelagu wygrała partia Walka, której twarzą w ostatniej fazie kampanii był gubernator Dżakarty Joko Widodo. Partia Walka na czele której stoi Soekarnoputri Megawati zdobyła we środę tylko i aż 19 % głosów. Powiedział by ktoś, wynik niezły, wszak pięć lat temu zwycięzca zgarnął podobną pulę (21%). Jest to jednak za mało by spokojnie odetchnąć, nie będąc skazanym na mniej lub bardziej wątpliwe sojusze w powyborczej rzeczywistości.
Na drugim miejscu uplasował się kierowany przez Aburizala Bakiego blok partyjny Golkar. Założone w czasach dyktatury Suharto grupy funkcyjne Golkar cieszą się (po upartyjnieniu) mimo swej mrocznej przeszłości stałym poparciem elektoratu a 14,3 % zgarnięte wczoraj, to prawie ten sam target co pięć lat temu (14,45). Największy skok w stosunku do wyborów z przed połowy dekady zanotowała Gerindra, która wykroiła prawie 12 % z indonezyjskiego wyborczego tortu. Generał Prabowo Subianto może się cieszyć, ponieważ taki wynik sprawia, iż wciąż będzie się liczył w grze o klucz do pałacu prezydenckiego. Demokraci, kończącego prezydencką przygodę Susilo Bambang Yudhoyono spadli wczoraj z wysokiego wyborczego konia, zgarniając niespełna 10 % potencjalnej puli, czyli o ponad połowę mniej niż w roku 2009. Z kolei założona przez zmarłego w 2009 roku, byłego prezydenta Abdurrahmana Wahida, mocno osadzona w tradycji islamskiej formacja, Partia Przebudzenia Narodowego (PKB) zebrała ponad 9 % oddanych wczoraj w Indonezji głosów. Dzisiaj na czele PKB stoi nie Gusdur a Rhoma Irama, kontrowersyjny artysta wykonujący indonezyjską odmianę discopolo zwaną dangdut, również poważnie śniący o fotelu prezydenta republiki.
Partie którym udało się jeszcze przekroczyć próg wyborczy to muzułmańska, mocno osadzona w idei Muhammadiah Partia Zadania Ludowego PAN z ugranymi niespełna 8 %, ortodoksyjna partia wyznaniowa Równości Ekonomiczej PKS o 7 % wyniku wyborczym a także kolejni twardogłowi muzułmanie z Partii Wspólnej Budowy PPP z dziwnie kojarzącymi się 6, 66 %. Stawkę przyszłych parlamentarzystów zamkną Narodowi demokraci (7%) i Hanura (5%)
Od jutra rozpoczną się rozmowy o ewentualnych mariażach, koalicjach oraz partnerstwach z rozsądku. Zapewne żaden z trzech głównych graczy sceny politycznej nie odda innym pola walki bardzo łatwo. Zarówno Jokowi, Bakri jak i Prabowo maja wszak podstawy by czuć się mocnymi i liczyć na sukces w wyborach prezydenckich. Co może niepokoić to 30 % ugrane przez ugrupowania mocno zorientowane na religię, by nie rzec wyznaniowo radykalne. Oby w grach około koalicyjnych nie okazało się (sic) że to one właśnie będą przysłowiowym języczkiem u wagi, bo Indonezji grozić może kolejna faza powolnej islamizacji życia.
by