Stało się to co stać się miało a wręcz chyba i musiało, sądząc po sygnałach jakie wysyłała Dżakarta w głąb archipelagu od jakiegoś już czasu. Dzisiaj dopełnia się właśnie w Indonezji ostatni dzień kalendarzowy w którym miłośnicy procentowych trunków, mogą się weń zaopatrzyć w tysiącach sklepików rozsianych na tysiącach wysp i wysepek archipelagu.
Od jutra czyli od 15 kwietnia anno domini 2015, piwo i inne napoje alkoholowe wszelkiej innej maści, dostępne będą już tylko i wyłącznie w barach, restauracjach i dużych supermarketach. Zakaz wchodzący jutro w życie to efekt nacisków i kilkumiesięcznych zakulisowych gier politycznych i podchodów, czynionych przez zasiadające w parlamencie partie stricte wyznaniowe, czytaj ultra islamskie.
O ile są rejony w których zakaz ten nie da się mocno we znaki, o tyle są również i takie, gdzie rzuci on duży cień na wolność bycia, zabawy i korzystania z uroków egzotycznych wakacji. A pamiętać wciąż trzeba, iż Indonezję odwiedza co miesiąc milion turystów zagranicznych, nie koniecznie a może wręcz nawet i rzadko, pochodzących z państw muzułmańskich. Wyspą w którą rykoszet wchodzącej jutro w życie ustawy uderzy najbardziej będzie z całą pewnością turystyczna Bali. Nie wyobrażam sobie kultowej ulicy Legian w Kuta bez tuzinów sklepików oferujących piwo, chipsy, lody oraz czekoladki. Nie łatwiej będzie licznym turystom w pozbawionych supermarketów regionach takich jak Toraja na Sulawesi, dolina Baliem na Nowej Gwinei czy kurorty na wyspie Lombok. Jak by na wchodzący jutro w życie przepis nie patrzeć, nie jest to z pewnością krok pro turystyczny.
by