Nie tylko nasza Warszawa boryka się z kulejącym projektem swojego metra. Okazuje się, że co kraj to obyczaj a przysłowiowa trawa z reguły, a nawet więcej, prawie zawsze, bardziej zieleni się u sąsiada. Tym nie mniej nie załamujmy rąk gdyż w sumie nie jest tak źle. Otóż z ręką na sercu, w jawajskiej Dżakarcie jest nawet jeszcze gorzej, niż nad Wisłą.
Jawajski projekt budowy dwóch linii tak zwanej monorail ,tudzież sky train czy też po prostu kolejko – tramwaju powietrznego, poruszającego się po specjalnym betonowym torze, ponad zatłoczonymi ulicami, utknął w korku historii i korupcji.
Koncepcja budowy ponad-ziemnego tramwaju, pojawiła się w Indonezji już pod koniec ubiegłego milenium. Stolica republiki zapragnęła, by tak jak w malajskim Kuala Lumpur czy tajskim Bangkoku, wozić swych mieszkańców w bezkorkowy sposób. W 2004 projekt stał się ciałem w momencie podpisania wiekopomnej umowy pomiędzy miastem a spółką Jakarta Monorail. Umowy „opiewającej” na na budowę dwóch pierwszych linii stołecznego podniebnego pociągu. Linia zielona o długości 14 kilometrów obsługiwać miała 16 przystanków w centrum miasta a krzyżująca się z nią ciut krótsza niebieska zawierała się w 14 dworcach. Niestety stołeczny święty krzyż, północ południe vs wschód zachód, pozostał sobą tylko na wspomnianym projekcie. Do dzisiaj, mimo iż upłynęło już 11 lat, nikt nie pojechał jeszcze stołecznym sky trainem.
Stało się zatem to na co czekał cierpliwy, sprawiedliwy wiatr historii. Nowo powołany, ambitny i nie bojący się kontrowersyjnych decyzji gubernator Ahok, zapowiedział zerwanie zawartych przed dekadą bezowocnych i szkodliwych dla stolicy umów. Nowy przetarg na budowę podniebnych szlaków wyłoni nowego szlaków wykonawcę. Może być nim formalnie nawet wspomniany czarny charakter czyli Jakarta Monorail, choć nikt nie podejrzewa, iż to on przedstawi przekonywującą i wystarczająco tanią ofertę.
Stolica Indonezji to kopalnia szans i perspektyw. Dżakarta a już wybitnie jej centrum, to jeden wielki plac budowy. Oby twarda ręka Ahoka dała stolicy Indonezji przysłowiowego kopa w parciu ku nowoczesności, na którą 20 milionowe miast zasługuje po stokroć.
by