Sportem narodowym w Republice Indonezji jest bez wątpienia popularny również w Polsce, Badminton. Ma to odzwierciedlenie w dorobku medalowym „Biało Czerwonych” badmintonistów oraz w ich uprzywilejowanej pozycji w stosunku do sportowców innych dyscyplin.Jak mówi ludowe porzekadło – „co kraj to obyczaj”, i nie tylko obyczaj bo i kino i muzyka i sport inny ma odcień w każdym kraju.
Polacy mają Adama Małysza i Tomasza Golloba, Czesi wyśmienitych hokeistów a Indonezyjczycy badmintonistów.
Nie przesadzimy ani trochę kiedy formułując tezę, iż badminton to na Archipelagu sport kultowy i narodowy.
Każdy zakątek między domami dzieci adoptują szybko na „dzikie” korty do gry.
Nic w tym dziwnego skoro reprezentanci tej dyscypliny jako jedyni przywozili z kilku ostatnich Letnich Igrzysk Olimpijskich medale do Dżakarty.
I nic w tym również dziwnego, że czempioni badmintona cieszą się w Republice Indonezji statusem bohaterów.
Powstał film będący fabularyzowaną ekranizacja ich życia a Rząd i Ministerstwo Sportu dba o dobrą atmosferę w drużynie narodowej.
Pierwsze medale olimpijskie dla Indonezji zdobyli w roku 1992 w Barcelonie, Susy Susanti i Alan Budikusumah. Na Jawę przywieźli dwa najcenniejsze wywalczone indywidualnie krążki.
Na następnych igrzyskach w Atlancie złoto w deblu wywalczyli Ricky Subagja i Rexy Mainaky.
Również w Sydney indonezyjski, męski debel Gunawan i Candra Wijaya stanął na najwyższym podium.
Z greckich Aten ze złotem wrócił kolejny Indonezyjczyk, tym razem złoty krążek zawiesił na swej szyi Taufik Hidayat, by wreszcie zamknął serię złoty medal z Pekinu, wywalczony przez Markisa Kido i Hendra Setiawan.
Dlaczego o tym piszemy akurat dzisiaj… ?
Ano dlatego, że wczoraj obradował Indonezyjski Związek Badmintona (PBSI), którego walny zjazd podjął decyzję o przyznaniu 1 miliarda rupii premii tym graczom, którzy zdobędą złoty medal na Olimpiadzie w Londynie w 2012 roku.
Trzymamy kciuki i wierzymy w duży wydatek ze strony PBSI w drugiej połowie przyszłego roku.
by