Krajowa Agencja ds. Narkotyków ( BNN) przedstawiła w Dżakarcie raport statystyczny informujący o różnych aspektach oraz skali zjawiska jakim jest przemysł narkotykowy na Archipelagu.Organizacja rządowa BNN czyli Narodowa Agencja ds. Narkotyków ogłosiła w Dżakarcie raport o sytuacji „narkotykowej” w Republice Indonezji.
Niestety statystyka nie wygląda imponująco z tej przyczyny iż na przestrzeni ostatnich 4 lat liczba wszystkich przestępstw związanych z narkotykami podwoiła się i wyniosła w ostatnim roku prawie 29 000 przypadków.
BNN brała w swoim raporcie pod uwagę trzy główne elementy działalności przestępczej : przemyt z zagranicy, dystrybucję w Indonezji oraz rodzimą produkcję.
Najbardziej niepokojące zjawisko to zdaniem raportu coraz szybsze spowszechnianie używania narkotyków.
Nie dawno zatrzymano „podczas konsumpcji” najbardziej popularnego w Indonezji narkotyku Sabu wnuczkę byłego prezydenta, Suharto. Wykryto też nielegalną, dobrze zorganizowaną dystrybucję narkotyków na terenie więzienia o zaostrzonym rygorze w którą zamieszanych było 2 oficerów służby więziennej.
Statystyki szacują iż w Indonezji narkotyki zażywa co najmniej 4 miliony osób co stanowi 1,7 % populacji kraju.
Jednym z nowych bardzo niepokojących elementów narko-biznesu jest coraz większy angaż syndykatów międzynarodowych w szmuglowaniu narkotyków na Archipelag.
Główne kanały przemytu wiodą z Afryki, Środkowego i Bliskiego Wschodu, Australii a nawet Europy.
Stosując logiczne myślenie mogło by się wydawać, iż dwa elementy całej tej narkotykowej układanki, a mianowicie cena i kara powinny wpływać na zmniejszanie się zjawiska.
Cena popularnego Sabu czyli meta amfetaminy jest w Indonezji najwyższa w Azji i wynosi ponad 200 $ amerykańskich za gram, mało kogo więc pozornie stać na zakup tego specyfiku.
Karą zaś za każde przestępstwo związane z narkotykami może być i częstokroć bywa śmierć.
Tym nie mniej życie nie kieruje się w tym wypadku logiką jak to często bywa, stąd efekt zgoła odwrotny.
by